Rekompensata Za Znak Zodiaku
Podstawa C Celebryci

Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku

Artykuł

Złapany w kręgosłup diabła: tajemnicza śmierć Meriwethera Lewisa

najwyższy-lider-limit'>

Priscilla Grinder nie była pewna, co sądzić o dziwnym zachowaniu jej nowego gościa. Kiedy powitała go w gospodzie, którą pobiegła z mężem Robertem tego wieczoru 10 października 1809 roku, przyjechał z jucznymi koniami i prośbą, żeby został na noc. Z pozoru był tylko jednym z wielu, którzy wybrali się na wędrówkę wzdłuż Natchez Trace, 450-kilometrowej ścieżki łączącej Natchez w stanie Missisipi z Nashville w stanie Tennessee. Podróż mogła trwać nawet cztery tygodnie, a zmęczeni podróżnicy często znajdowali schronienie w jednej z licznych po drodze karczm. To właśnie tutaj, na stoisku Grindera, niedaleko Hohenwald w stanie Tennessee, ten konkretny podróżnik zatrzymał się, by odpocząć.

Priscilla obserwowała, jak mężczyzna porusza się w chaotyczny sposób. Gdy przybyli służący, którzy z nim podróżowali, gość kazał im udać się do stajni [PDF]. Potem zaczął chodzić. Podchodził do Priscilli, a potem szybko się odwracał. Podczas kolacji wziął tylko kilka łyżek swojego posiłku, po czym rozpoczął coś, co później określiła jako „gwałtowną” słowną tyradę skierowaną przeciwko sobie. Następnie udał się do swojego pokoju, gdzie jego kroki odbijały się echem po twardym drewnie. Priscilla i jej dzieci – Roberta nie było w domu – przeszli na emeryturę do pobliskich kwater, odłączeni od głównej kabiny, ale w zasięgu słuchu.

Późną nocą Priscilla usłyszała coś, co brzmiało jak strzał z pistoletu. A potem kolejny. Usłyszała, jak mężczyzna woła: „O Panie!” Gdy wyjrzała z przestrzeni między drewnianymi ścianami, pojawił się, krwawiąc i chaotycznie. Błagał o wodę i Priscilla, aby „wyleczyła” jego rany.

Priscilla była tak wstrząśnięta widokiem rannego gościa, nie wspominając o jego wcześniejszym dziwnym zachowaniu, że zrobiła coś prawie nie do pomyślenia: zignorowała go. Jego prośby o pomoc pozostały bez odpowiedzi. Gdy następnego ranka służba przybyła ze stajni, gość błagał ich, by go zabili. Brakowało mu części czoła i, według niektórych relacji, pociął się brzytwą.

Zmarł o wschodzie słońca.

I tak właśnie 35-letni Meriwether Lewis, niegdyś współkapitan słynnej ekspedycji Lewisa i Clarka, spotkał swój przedwczesny koniec. Przez następne 210 lat uczeni, jego rodzina i analitycy sądowi przeczesywali jego życie – i próbowali przeanalizować jego szczątki – w poszukiwaniu wymykającej się prawdy. Czy Lewis skierował na siebie pistolet? A może zamordował go ktoś z Grinder's Stand?

Wraz z zakupem Luizjany, kiedy Stany Zjednoczone kupiły 828 000 mil terytorium Francji w 1803 r. , kraj prawie się podwoił. Prezydent Thomas Jefferson był zdeterminowany, aby zmapować nowy nabytek, nawiązać relacje z plemionami rdzennych Amerykanów, zbadać florę i faunę regionu, a co najważniejsze, znaleźć całkowicie wodną drogę do Pacyfiku w celach handlowych. Jefferson wyznaczył Meriwethera Lewisa – swojego protegowanego, byłego sekretarza i kapitana armii – aby poprowadził ekspedycję.

W latach 1804-1806 Lewis, jego współkapitan William Clark i ich zespół przebyli 8000 mil, znosząc złą pogodę, zdradziecki teren, głód, choroby i czasami wrogo nastawionych rdzennych Amerykanów. On i Clark wrócili z wyprawy do St. Louis w stanie Missouri jako bohaterowie we wrześniu 1806 roku.

nowe słowa dodane do słownika 2018

iStock.com/traveler1116

Nagrody za przetrwanie tak żmudnej podróży były liczne. Jefferson dał Lewisowi podwójne wynagrodzenie za podróż i 1600 akrów ziemi. Lewis został również mianowany gubernatorem Terytorium Górnej Luizjany.

Zgodnie z prawem Lewis powinien był osiedlić się w wygodnym życiu po ekspedycji. Ale tak się nie stało. Uczeni sugerowali, że mimo pochwał, które otrzymywał Lewis mógł być nieco rozczarowany wyprawą. Po pierwsze, Lewis i Clark nie znaleźli całkowicie wodnego szlaku — legendarnego Przejścia Północno-Zachodniego — na Pacyfik. Po drugie, punkty handlowe, które pomogli założyć, słabły. Rząd skomplikował również sprawę, prosząc o dodatkowe dokumenty i dowody na to, że część zgłoszonych wydatków była konieczna. Gdyby tak nie było, Lewis musiałby sam za nie zapłacić, co wyczerpałoby go finansowo.

Lewis był również podatny na mroczne nastroje, przygnębienie, które Jefferson zauważył podczas ich długiej przyjaźni. Mogła to być depresja, zaostrzona przez skłonność Lewisa do nadmiernego picia alkoholu. Opierając się na jego objawach, uczeni sugerowali również, że malaria lub kiła mogły atakować zarówno jego ciało, jak i umysł: sam Lewis napisał w czasopiśmie w listopadzie 1803 r., że został ogarnięty „gwałtowną chorobą”zimnicabyło to wówczas określenie na malarię, chorobę pasożytniczą przenoszoną przez komary, której nie można było wtedy leczyć antybiotykami. Lewis wykonał również kilka ruchów, które wspierają ideę ponurego stanu umysłu, organizując wypłatę jego majątku na wypadek jego śmierci i przygotowując testament.

Na łodzi płynącej do Fort Pickering we wrześniu 1809 r. kilku urzędników wojskowych poinformowało, że Lewis był wyraźnie zrozpaczony i podjął dwie próby odebrania sobie życia. Nie jest jasne, jak próbował to zrobić, ale przeważało przekonanie, że Lewis był w stanie głębokiego przygnębienia, które niektórym wydawało się chorobą psychiczną. Kapitan Gilbert Russell, który był odpowiedzialny za Fort Pickering, stwierdził później, że kazał zatrzymać Lewisa, dopóki nie odzyska panowania nad sobą. „Jego stan sprawił, że konieczne było zatrzymanie go, dopóki nie wyzdrowieje, co uczyniłem [sic]” — napisał Russell. Dodał, że Lewis wykazywał „zaburzenie psychiczne”.

Lewis udał się dalej, podążając śladem Natcheza, aż do Waszyngtonu, gdzie zamierzał odpowiedzieć na pytania dotyczące kosztów wyprawy. Właśnie wtedy zatrzymał się na stoisku Grindera.

To miała być jego ostatnia noc życia.

James Neelly, agent federalny również na szlaku Natchez Trace, przebył część drogi z Lewisem i był świadkiem dziwnego zachowania odkrywcy. Oboje rozdzielili się rankiem 10 października, kiedy Neelly pozostał z tyłu, by ścigać dwa zbiegłe konie.

Neelly pojawiła się na makabrycznej scenie dzień po śmierci Lewisa. Pochował odkrywcę w pobliżu gospody i napisał do Jeffersona, że ​​śmierć była samobójstwem. Ze względu na niedawne zachowanie Lewisa, ocena ta była pozornie łatwa i nie przeprowadzono sekcji zwłok ani dalszego śledztwa. Ale nie wszystkie fakty potwierdzają ten wniosek.

Według służących, którzy go odkryli, Lewis rzekomo strzelił sobie w głowę, rana nie śmiertelna które nie przeniknęły do ​​jego mózgu. Potem wierzono, że obrócił broń do brzucha i wystrzelił ponownie, a amunicja przebiła mu tors i wystrzeliła w pobliżu kręgosłupa. Ale Lewis był wojskowym i doświadczonym strzelcem. Jeśli zamierzał się zabić, argumentują sceptycy, rzut oka w głowę, a drugi w brzuch wydawał się kiepskim wyborem. Z pewnością miałby rozsądek, by celować w serce lub bardziej wyważony celować w mózg. Własna matka Lewisa wyraziła wątpliwości; wierzyła, że ​​został zamordowany.

Podejrzenie o nieczystą grę narosło w 1848 roku, prawie 40 lat po śmierci Lewisa, kiedy to jego ciało musiało zostać częściowo ekshumowane, aby w miejscu jego pochówku postawić pomnik. Lekarze, którzy asystowali przy ekshumacji, podobno złożyli bezceremonialną deklarację: Jedna z dziur po kuli wydawała się znajdować z tyłu głowy, dziwne miejsce na samobójstwo. „Wydaje się bardziej prawdopodobne, że zginął z rąk zabójcy” – podsumowała komisja ekshumacyjna.

Ron Gilbert, Flickr // CC BY-ND 2.0

Ten komentarz, któremu brakowało dokumentacji lub dalszych wyjaśnień, zapoczątkował szereg teorii na temat tego, jak naprawdę umarł Lewis. Niektóre – jak pomysł Lewisa, który kontynuował z Priscilla Grinder i został odkryty przez jej powracającego męża, albo pomysł, że karczmarz zamordował Lewisa dla jego pieniędzy i majątku – wydawały się fantastyczne. Inne wydawały się dość prawdopodobne. Znany jako „Kręgosłup diabła”, Ślad Natcheza był uważany za trudny zarówno pod względem geograficznym – składał się z nierównego terenu – jak i z powodu bandytów, którzy czaili się w lesie, gotowi rzucić się na podróżnych przewożących towary. Lewis zginął na ścieżce pełnej zbrodni i chociaż niczego nie brakowało, nie było wykluczone, że napastnik mógł go śmiertelnie zranić. Przynajmniej wydawało się to bardziej prawdopodobne niż pomysł, że kompetentny żołnierz próbował się zabić przez makabryczne strzelanie i cięcie własnego ciała.

Inna teoria, przedstawiona przez historyka Kirę Gale'a w dwóch książkach z 2009 rokuŚmierć Meriwethera Lewisa: Dochodzenie w sprawie historycznego miejsca zbrodnii 2015Meriwether Lewis: Zabójstwo amerykańskiego bohatera i kopalnie srebra w Meksyku, twierdzi, że Lewis był celem zamachu politycznego. Jako gubernator Terytorium Luizjany mógł wpaść w konflikt z planem generała Jamesa Wilkinsona (jego poprzednika na stanowisku gubernatora), aby kontrolować kopalnie ołowiu na południe od St. Louis i najechać Meksyk w celu przejęcia kopalni srebra. Wilkinson nie był godny zaufania, sprzedając amerykańskie sekrety hiszpańskiemu imperium, a nawet ostrzegając Hiszpanię przed ekspedycją Lewisa i Clarka oraz nadchodzącą ekspansją amerykańską. Jeśli wierzył, że Lewis może ujawnić swoje plany dotyczące kopalni, mógł podjąć ekstremalne środki, aby zagwarantować sobie milczenie.

„Proponuję, że motywem było powstrzymanie Lewisa przed przekazaniem do Waszyngtonu informacji na temat nieuczciwych umów dotyczących gruntów z udziałem Wilkinsona i Johna Smitha T, operatora kopalni w dzielnicy kopalni ołowiu na południe od St. Louis” – napisał Gale w 2015 roku. „Wilkinson miał historię o zabijaniu lub próbach zamachu na ludzi, którzy byli jego rywalami i posiadali obciążające informacje, które mogły zagrozić jego karierze. Meriwether Lewis był człowiekiem „nieustraszonej odwagi”, który mu się przeciwstawił”. Gale twierdzi również, że Wilkinson otruł Anthony'ego Wayne'a, dowódcę armii amerykańskiej, więc zastępca dowódcy Wilkinson wspinał się w szeregach. Wayne zmarł w 1796 roku po ataku silnego bólu żołądka, który, jak twierdzi Gale, był tak naprawdę zatruciem arszenikiem.

Sama Priscilla Grinder dodała niejasności wokół śmierci Lewisa swoimi zmieniającymi się wspomnieniami. Opowiedziała Neelly o ostatnich godzinach pracy Lewisa. Ale mniej więcej trzy dekady później, gdy nauczycielka poprosiła ją o wspomnienia z tamtej nocy, powiedziała, że ​​trzech dziwnych mężczyzn poszło za Lewisem do gospody i że ostrzegł ich pistoletem. Zauważyła również, że widziała Johna Perniera, służącego Lewisa, noszącego ubrania, w których Lewis przybył. (Pernier stał się mało prawdopodobnym, ale uporczywym podejrzanym, nie mając żadnego oczywistego motywu poza zwykłą kradzieżą. Zmarł siedem miesięcy po Lewisie w pozorne samobójstwo.)

Teoria przedstawiona przez historyków Lewisa, Thomasa C. Danisiego i Johna Danisiego, opublikowana w 2012 roku [PDF], była próbą pogodzenia depresji Lewisa z niezwykłą naturą jego śmierci. Wskazywali na długotrwały „paroksyzm przerywanej choroby” Lewisa lub fizyczny dyskomfort, którego doświadczał jako możliwy wynik infekcji malarii lub kiły. Jefferson zwrócił uwagę na dolegliwości przyjaciela i opisał je w listach jako „hipochondryczną sympatię”. Jefferson, używając języka swoich czasów, nie miał na myśli, że Lewis miał lęk o zdrowie – miał na myśli jakiś dyskomfort cielesny, prawdopodobnie związany z nasyconą alkoholem wątrobą lub śledzioną. Wyprawa, jak napisał Jefferson, odwróciła uwagę Lewisa od dyskomfortu. Po powrocie jego umysł mógł do niego wrócić.

W ferworze bólu, choroby i frustracji możliwe jest, że Lewis skierował swoją broń przeciwko sobie, nie zamierzając odebrać sobie życia. Zamiast tego, jak twierdzą Danisi, chciał uspokoić swoje chore ciało. Przygnębiony mógł nawet pomyśleć, że rana może „wyleczyć” jego dolegliwość. To by wyjaśniało, dlaczego celował w swój brzuch i dlaczego, kiedy dwa strzały nie rozwiązały jego dyskomfortu, mógł zacząć się ciąć brzytwą. Gdyby Lewis chciał umrzeć, po co błagać żonę karczmarza o wodę i uwagę? Po co prosić — lub wygłaszać proklamację — o „wyleczenie” jego rany?

Lewis jest nadal pochowany w Hohenwaldzie w Tennessee, na ziemi, która jest obecnie własnością federalną i jest częścią National Park Service. W 1996 roku profesor George Washington Law University, James Starrs, złożył wniosek o ekshumację ciała w nadziei na zbadanie szczątków Lewisa i prawdopodobnie rzucenie światła na przyczynę jego śmierci. Nawet blisko 200 lat później na ciele nadal mogą znajdować się charakterystyczne wskazówki: pozostałości prochu można przetestować, aby sprawdzić, czy został postrzelony z bliskiej odległości, czy nie. Wzory złamań w czaszce mogą wskazywać kierunek strzału. W jakiś sposób analiza kryminalistyczna może być w stanie rozwiązać tajemnicę, która przetrwała ponad dwa stulecia.

Jak dotąd próby te nie powiodły się. Starrs nie współpracowali z National Park Service, który powiedział mu, że będzie to zły precedens i że nie mają interesu w zakłócaniu miejsca pochówku. Pomysł ekshumacji pojawił się również w 2009 roku przez potomków Lewisa, ale został odrzucony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w 2010 roku.

Nie ma gwarancji, że istnieją jakiekolwiek dowody, które mogłyby dokładnie udowodnić, co stało się z Lewisem w nocy 11 października 1809 roku. Chory i zmęczony mógł odebrać sobie życie. Mógł próbować wyleczyć się z uporczywego bólu. Albo mógł zostać ofiarą bandyty lub bandytów, którzy po prostu zniknęli z powrotem w Śladach Natcheza. To tajemnica, którą Lewis zabrał do grobu – gdzie prawdopodobnie pozostanie przez długi czas.